Wracamy do gry w 3. tomie Sword Art Online (znowu recenzja)

Zamek w Aincrad runął, po dwóch latach uwięzieni gracze powinni móc wrócić do swojego normalnego, rzeczywistego życia. Jednak jak szybko odkryje główny bohater light novel Rekiego Kawahary – nie w każdym przypadku tak się stało. Chociaż on na powrót stał się Kazuto Kirigayą, jego ukochana wciąż pozostaje pogrążona we śnie.

sword-art-online-3-1

Tom trzeci Sword Art OnlineTaniec wróżek – rozpoczyna nowy rozdział niełatwych, ale ekscytujących przygód Kirito i Asuny. Tym razem jednak rozpoczynają się one w świecie realnym. Korzystając z wymówki, jaką jest rehabilitacja, Kazuto regularnie przyjeżdża na rowerze do szpitala, żeby odwiedzać Asunę. Niezależnie jednak od tego, jak bardzo pragnie, aby w końcu się obudziła – jej świadomość pozostaje w szponach NerveGear. Jest zrozpaczony i bezradny – tego problemu nie jest bowiem w stanie rozwiązać mieczem. Jego zmagania z rzeczywistością obserwuje nowa bohaterka Sword Art Online, młodsza siostra (a właściwie kuzynka) Kazuto – Suguha. W czasie, gdy chłopak walczył w SAO, czuwała przy jego łóżku, czekając z niecierpliwością i lękiem na jego powrót lub śmierć. Nie pojawiła się bez powodu: czeka ją niezwykle ważna rola w dalszej części powieści, gdy tajemnica Asuny zaprowadzi Kazuto do ALfheim Online – wirtualnej krainy wróżek.

W nowym VMMORPG Kirito spotka Leafę – doświadczoną graczkę, która wprowadzi go w tajniki świata ALfheim. A także stanie u jego boku w starciach tak z potworami, jak i innymi graczami. Chociaż walki te nie są już na śmierć i życie, wciąż jednak pozostają emocjonujące. Trzeba przyznać Kawaharze, że opisuje sceny pojedynków niezwykle obrazowo, żeby nie rzec nawet – mangowo. W czasie lektury bez trudu możemy wyobrazić sobie poszczególne kadry komiksu, a co za tym idzie – zobaczyć opisywane starcie. Na dodatek, (chociaż nietrudno przewidzieć, kto wygra konkludującą tom walkę) trudno się w nie nie wczuć.

W trzecim tomie Sword Art Online pojawia się najsłabszy jak dotychczas wątek quasi-kazirodczego uczucia, jakim Suguha obdarza swojego brata (kuzyna). Tym samym bohaterka dołączy do już całkiem sporego haremu Kirito, rozbudowanego w poprzedzającej części. Jest to tym bardziej rozczarowujące, że wprowadzenie do fabuły siostry pozwalało Kawaharze wykorzystać całą gamę możliwych i niezwykle ciekawych wątków. Suguha mogła, na przykład, braciszka najzwyczajniej w świecie ustawiać do pionu, równoważyć jego bohaterskie (i nieraz niezwykle nieprzemyślane) zachowania. Przede wszystkim jednak miała potencjał, aby wprowadzić do książki ogromną liczbę komediowych sytuacji. Kirito przydałaby się niezakochana w nim (czy nietraktująca go jak rodzica) kobieca postać. Czytelnikom podobna odmiana również przypadłaby do gustu.

Dużym plusem jest fakt, że Kawaharze po raz kolejny udało się uchwycić niezwykle specyficzną sytuację graczek oraz stosunku do nich w świecie cyfrowych rozgrywek. Chociaż podobny wątek pojawił się też w pierwszym tomie serii, to dopiero tutaj stanowi istotny element samej fabuły. Warto więc zwrócić uwagę na zachowania innych graczy wobec Leafy, a także sposób w jaki na nie reaguje. Jedna z postaci Leafę wręcz wprost ostrzega przed taką sytuacją, co już samo w sobie jest istotnym elementem.

Wydanie po raz kolejny wzbogacają ilustracje abec – na początku kolorowe, drukowane na kredowym papierze, potem wplecione w tekst główny czarno białe. Wydrukowana na dobrym papierze, bez większych błędów – Kotori przygotowało tę książkę na niezłym poziomie. Jak na razie z tomu na tom wydanie jest coraz lepsze od strony tłumaczenia Anny Piechowiak, ale i technicznej, redakcyjnej.

Sword Art Online wciąż pozostaje niezwykle przyjemną, lekką lekturą o przygodach Kazuto Kirigayi – niezwykłego gracza o nicku Kirito. Tym razem wyrusza on na ratunek ukochanej, a jego przeciwnik, dysponujący sporymi zasobami, niezwykle przerysowany czarny charakter, nie spodziewa się nawet, że jego plan ma szansę zepsuć całkiem przeciętny nastolatek. Czy warto poświęcić czas tej light novel? Tak, jest bowiem dobrą rozrywką, która, choć nie pozbawiona wad, na pewno rozbawi.


Tekst pierwotnie ukazał się na Gildia.pl // Korekta: Dagmara Trembicka-Brzozowska

Skomentuj