Niezwykła wręcz popularność Mo Dao Zu Shi (魔道祖师; MDZS; The Grandmaster of Demonic Cultivation albo The Founder of Diabolism) – internetowej powieści (web novel) chińskiej autorki Mo Xiang Tong Xiu (MXTX), skłania do zastanowienia się nad tym, w jaki sposób danmei (chińskie boys’ love) funkcjonuje w kontynentalnych Chinach. Tych samych, w których tak pornografia, jak i homoseksualność stanowią społeczne tabu podtrzymywane przez systemowe, rządowe kampanie oraz rozporządzenia, jak i same chińskie społeczeństwo. Zwłaszcza, że praca MXTX zyskała na tyle znaczącą popularność, że służy czasem również jako element kampanii promocyjnej Chin.

Gwoli wyjaśnienia danmei (dosł. uzależnienie od piękna) jest chińską nazwą przyjętą dla importowanego z Japonii w okolicach lat 90. XX wieku boys’ love. Na razie na półkę odłóżmy dokładniejszą historię rozwoju tego z jednej strony gatunku, a z drugiej całej wytworzonej wokół niego kultury. Tym, co różni twórczynie z Chin kontynentalnych, od ich japońskich koleżanek po fachu jest to, że gros prac danmei to są publikowane on-line teksty. I w ich skład wchodzą slashowe fan fiction oraz powieści oryginalne. Te ostatnie ukazują się odcinkach (to są owe web novels), o czym już zresztą wspominałam w notce o Wattpadzie. Chinki rzadko tworzą mangi – stawiają na taką formę tworzenia opowieści, która nie wymaga dużych nakładów czasu oraz umiejętności (jeśli założymy, że rysunek jest trudniejszy w opanowaniu niż poprawne konstruowanie tekstu, z czym trochę bym polemizowała). Sprawna autorka potrafi napisać taką web novel w przeciągu 3–4 miesięcy, co nam daje naprawdę sporą bazę prac tak derywatywnych (fików) jak i oryginalnych.
I one w większości zupełnie nas omijają! Im więcej o tym czytam, tym większe mam z tego powodu FOMO. Ale do rzeczy.

Z moich dotychczasowych poszukiwań na temat danmei wychodzi, że, niestety, nie jest to twórczość, którą chiński rząd uważa za godną uwagi, ochrony czy wspierania. Jak wspomniałam na początku jako taki ten gatunek podpada pod dwie kwestie, jakie rząd Chińskiej Republiki Ludowej chce nie tyle kontrolować, co się ich w ogóle z życia publicznego pozbyć. Z jednej strony za takim postępowaniem stoi artykuł 363 chińskiego kodeksu prawa karnego zakazujący rozpowszechniania w jakiejkolwiek formie treści „obscenicznych” i „pornograficznych”. A z drugiej Państwowy Urząd przeciw Pornografii oraz Nielegalnym Publikacjom (National Office against Pornographic and Illegal Publications), który co roku uruchamia wielką, trwając nawet kilka miesięcy kampanię cenzorską, wyszukującą nieodpowiednie treści, aby takich wydawców w najlepszym przypadku zmusić do zaprzestania działalności, w najgorszym – pociągnąć do odpowiedzialności karnej. Chociaż bowiem homoseksualność oraz męski seks analny zostały zdepenalizowane w 1997 roku, to cenzorzy wciąż korzystają z przygotowanych w 1988 wytycznych, zrównujących homoseksualność, zachowania „nienormalne” (abnormal) i pornografię.

W latach poprzedzających pojawienie się MDZS co roku zamykano fora, blogi, a nawet księgarnie oferujące czytelniczkom ich ukochane męsko-męskie historie miłosne. Bywało, że część z tych osób stawiano również przed sądem ze względu na rozpowszechnianie obscenicznych treści. Dochodzi nawet do tego, że danmei nie jest uważane za twórczość, którą warto chronić prawem na przykład przed kradzieżami pomysłów czy rozwiązań. Autorki heteroseksualnych romansów podobno nagminnie „pożyczają” sobie pomysły czy fabularne rozwiązania – a przez wzgląd na panujące prawo większość oszukanych w ten sposób twórczyń boi się iść ze skargą do sądu, same bowiem mogą zostać oskarżone o łamanie prawa. Jedną ze słynniejszych opisanych takich spraw, do których dotarłam, było oskarżenie dramaturżki Li Yaling przez Feng Nong – znanej nam w Polsce autorki Podróży niebiańskiego feniksa – o plagiat. Li sprawę wygrała. Gdyż oczywiście jej wspaniała praca nie mogła pochodzić z tak paskudnie pornograficznego szmelcu (parafrazuję).
Przy takich restrykcjach, zastraszaniu oraz nagonkach, wiele autorek danmei decyduje się wydawać w papierze swoje powieści na Taiwanie albo na własną rękę. Pierwsza opcja, chociaż popularna do tego stopnia, że większość wydających tego typu powieści właśnie w tym niewielkim kraju stanowią mieszkanki kontynentalnych Chin, ma swoje wady. Przede wszystkim dostęp do takich książek dla czytelniczek chińskich jest utrudniony – głównie ekonomicznie. Istotną rolę odgrywa też fakt, że linie znaków układane są w nich poziomo, a nie pionowo, co wpływa na tempo oraz przyjemność czytania. Opcja druga pozwala autorkom sporo zarobić, ale również wymaga przedarcia się przez restrykcyjny system wydawniczy Chin, czy też – publikowanie się w drugim obiegu, pod radarem.

W takim kraju na scenę wkroczyło właśnie Mo Dao Zu Shi, wielki hit międzynarodowych internetów: opowieść łącząca elementy xianxia – w których protagoniści poszukują nieśmiertelności przez „kultywowanie” różnie pojmowanej energii – fantastyki i bezsprzecznie będąca danmei. O tym, jaką jest kurą znoszącą złote jajka, może świadczyć choćby liczba jej przeróżnych adaptacji: najpierw do postaci audiodramy, potem donghua (animacja), manhua, audiobook i na końcu serial aktorski.
Mo Dao Zu Shi w wydaniach wygląda następująco:
- Powieść ukazywała się w odcinkach na chińskiej platformie poświęconej web novels oraz fan fiction, Jinjiang Literature City (Jinjiang Wenxuecheng; JJWXC ) od 31 października 2015 do 1 marca 2016 roku, nie licząc sporadycznie publikowanych uzupełniających ją opowiadań. Wersja poprawiona ukazała się później, z ostatnią częścią opublikowaną 7 września 2016. MDZS doczekało się również dwóch wydań papierowych. Najpierw, nakładem PINSIN STUDIO (平心出版) z siedzibą na Tajwanie w 12 grudnia 2016 roku – w takiej wersji liczy powieść sobie 4 tomy w tradycyjnym chińskim. A później w chińskim uproszczonym wydało Sichuan Literature and Art Publishing House (część Xinhua Winshare Publishing and Media Co., Ltd) z siedzibą w chińskim mieście Syczuan. MDZS w formie powieściowej ukazuje się również w Wietnamie i Korei Południowej.
- Manhua ukazuje się w serwisie Kuaikan Manhua z siedzibą w Pekinie.
- Donghua (animacja) dystrybuowana i emitowana jest przez Tencent Penguin Pictures, zajmujący się produkcją emitowanych online dram i animacji, jest to również oddział korporacji Tencent (odpowiedzialnej między innymi za komunikator QQ), mającej swoją siedzibę główną w chińskim Shenzhen. Za animację odpowiada za to studio B.CMay Pictures (należące do Beijing Shimei Jingdian Film Industry Co., Ltd) i ma swoją siedzibę, jak nazwa wskazuje – w Pekinie.
- Audio dramę (w języku chińskim) produkuje Polar Penguin Studios, firma, której pomimo intensywnego googlania, nie udało mi się znaleźć w sieci. Dramy można posłuchać na platformie streamingowej MissEvans.com (猫耳FM) z siedzibą w Pekinie. W pracach nad tą liczącą trzy sezony adaptacją czuwała MXTX. Od 24 stycznia 2020 audio drama MDZS ma również swoją japońską adaptację publikowaną na MimiFM.
- Audiobook – ponieważ taki też istnieje, jest do odsłuchania na stronie Ximalaya FM, której siedziba główna mieści się w Szanghaju.
- Serial – The Untamed, dostępny na Netflixie – wyprodukowało Tecent Video, pododdział wspomnianego w przypadku donghua Tencentu.

Pierwsze, papierowe wydanie powieści MXTX ukazało się zatem, dość standardowo, na Taiwanie. Cała reszta jednak to produkcje chińskie, włączając w to audio dramę, której prawie w ogóle nie ocenzurowano ze wszystkich pojawiających się w powieści wyznań czy wszelkich scen romantycznych. Donghua i serial w dużo bardziej muszą polegać na niedopowiedzeniach, aluzjach oraz queerowym kodowaniu treści, które w inny sposób nie przeszłyby przez cenzorskie sito. To, czy są to odniesienia klarowne dla osób nie tyle spoza Chin, co spoza fandomu – to już inna kwestia. W serialu, dla przykładu, poza jedną sceną, nie uraczymy żadnych pocałunków, w zamian twórcy użyli na przykład przebitki dwóch stykających się nosami królików (bo one się całować raczej nie będą), korzystając z popularnej w fandomie MDZS utożsamiania tych uroczych kulek futra z głównymi bohaterami.

Duża i trudna do przeoczenia popularność MDZS może – choć nie musi, niestety – przyczynić się nieco do zmiany nastawienia cenzorskiego do danmei. Nie prorokuję przy tym zupełnej seksualnej rewolucji w Kraju Środka, ale może sprawi, że autorki będą mogły pracować w mniejszym stresie i strachu, że do ich drzwi zapuka urzędnik państwowy? Może mniej eksplicytne przykłady takich powieści nie będą kasowane, a ich twórczynie karane?
A może stanie się i tak, że Chinki i Tajwanki zyskają większą rozpoznawalność poza Azją, wśród już naprawdę sporej, czytelniczej społeczności lubującej się w BL? Nie mam pojęcia. Tyle, co wiem na pewno to fakt, że czeka mnie sporo czytania oraz grzebania w internecie w poszukiwaniu kolejnych informacji, tytułów, szczegółów oraz smaczków. Fakt, że gros chińskiej sceny danmei jest tekstowa, a ja za cholerę nie znam chińskiego, raczej nie wróży mi wielkich sukcesów. Na szczęście jednak są fanowskie grupy tłumaczek i tłumaczy. Więc może jakaś nadzieja w tunelu jest.
Jeśli zauważycie jakieś błędy – dajcie znać, bo ze mnie znawca Chin taki średnio słaby i mocno opieram się na poniżej podanych opracowaniach. Jeśli zaś posiadacie jakieś dodatkowe informacje dotyczące danmei, rynku wydawniczego w Chinach czy samego MDZS – z chęcią wszystko przyjmę.
Bibliografia
Ling, Y., & Xu, Y. (2017). Chinese Danmei Fandom and Cultural Globalization from Below. W M. Lavin, Y. Ling, & J. J. Zhao (Red.), Boys’ Love, Cosplay, and Androgynous Idols. Queer Fan Cultures in Mainland China, Hong Kong, and Taiwan (s. 3–19). Hong Kong University Press.
Yang, L., & Xu, Y. (2017). „The Love that dare not speak its name”. The fate of Chinese danmei communities in the 29014 anti-porn campaign. W M. McLelland (Red.), The end of cool Japan: Ethical, legal, and cultural challenges to Japanese popular culture (s. 163–183). Routledge, Taylor & Francis Group.
Yi, E. J. (2013). Reflection on Chinese Boys’ Love Fans: An Insider’s View, Transnational Boys’ Love Fan Studies, pod red. Kazumi Nagaike and Katsuhiko Suganuma, special issue, Transformative Works and Cultures, 12. https://doi.org/10.3983/twc.2013.0424.
Niech ktoś wyda MZDS po Polsku! Albo chociaż po angielsku! XD
A tak poza tym mam pytanie: jak to się ma do bana na AO3 i czy to naprawdę poszło o RPF-y z aktorami z MZDS?
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Na razie mamy MDZS po chińsku, koreańsku i wietnamsku. Podobno będzie po rosyjsku. No i anglojęzyczne tłumaczenia fanów [bez tej ciężkiej pracy byłoby bardzo FOMO]
Co do pytania: nie mam pojęcia, w te rejony jeszcze nie dotarłam :D
PolubieniePolubienie
BL w Chinach to nie są żarty. Wiem, że są przypadki, w których autorka trafiała do więzienia…
https://www.theguardian.com/books/2018/nov/20/chinese-writer-tianyi-sentenced-to-decade-in-prison-for-gay-erotic-novel
Dostała 10 lat. To więcej niż maksymalna kara przewidziana tam za np. gwałt. Absurd absurdów. Dlatego też inna, w innym popularnym chińskim webtoonie BL „Here U Are”, autorka dodała pocałunki, jakieś lekkie sceny seksu, wyłącznie w mediach innych, niż te dostępne oficjalnie w Chinach. I mam nadzieję, że to wystarczy, by nikt jej zarzutów nie stawiał.
PolubieniePolubienie
Po pierwsze – dzięki za info!
Po drugie – w teorii tak długo, jak danmei nie będzie miało czegokolwiek związanego z seksem, to rząd się nie będzie za mocno czepiał (stąd – The Untamed i wykorzystanie kampowego, queerowego kodowania w serialu, który inaczej by nie powstał). I to jest straszne ;<
PolubieniePolubienie
Tak, autorka „Here U Are” użyła zwierząt, kotów zdaje się, żeby pokazać pocałunek. Smutne to bardzo.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Świetny tekst! Ostatnio obejrzałam filmowe spin-offy „The Untamed” i, no nie powiem, nie są one najlepszej jakości, zwłaszcza że trochę się nie zgadzają z tym, co przedstawiono w dramie. No i zaczęłam się tak zastanawiać, jak w Chinach wygląda kwestia adaptowania powieści internetowych na serial, zwłaszcza BL (znając cenzurę i to, jak w Chinach traktuje się prawa autorskie. Kiedyś czytałam, że w Chinach plagiat uważa się za oznakę szacunku (na zasadzie „było tak dobre, że aż postanowiłem/am skopiować, więc uznaj to za komplement”).
Kilka pytań, które mi się nasunęło: Czy uzyskano pozwolenie autorki? Czy autorce zapłacono? Czy miała jakikolwiek wpływ na scenariusz dramy (jak to często ma miejsce w przypadku adaptacji poza Azją)? Czy miała wpływ na scenariusze spin-offów?
Nie sądzę, żeby gdzieś znajdowały się takie informacje, choć tych adaptacji BL robią całkiem sporo, zwłaszcza po sukcesie „The Untamed”.
– – –
Trafiłam na twojego bloga przypadkiem, bo polajkowałaś mój komentarz u Matki Przełożonej, ale kilka artykułów wpadło mi w oko, więc będę zaglądać ;)
PolubieniePolubienie
Dziękować! ^ ^ Acz ja przyznam, że z MDZS znam na razie tylko nowelkę, animacja przede mną, The Untamed jeszcze poczeka, muszę się przygotować.
Tyle pytań! Ta góra lodowa sięga głębie,j niż się spodziewałam! <3 Będę kopać i szukać informacji, dopiero palce zamoczyłam w tej sadzawce i nie powiem, bardzo mnie ciekawi. Jak się coś dowiem, będę pisać ;) (przydałoby się znać chiński :/)
—-
Cieszy mnie, że się podoba, zawsze zapraszam <3
PolubieniePolubienie