Przyszła wiosna, to ktoś się rozchorował. I chociaż na to najbardziej popularne aktualnie cholerstwo, to generalnie przeszłam je dość lekko, pod tym względem miałam niezaprzeczalne szczęście. No, ale w domu sobie trochę posiedziałam, coś trzeba było robić i jak podsumowałam liczbę przeczytanych książek, to naprawdę się zdziwiłam ich liczbą – a wśród nich cztery biblioteczne, jedna recenzencka. No i komiksy, webtoony… Trochę zaczytany wyszedł ten marzec!
Na dodatek kwiecień też się zapowiada zaczytany, patrząc na liczbę darów losu… Za szybko się ucieszyłam lutową posuchą chyba.
Czytaj dalej