Spełnione nadzieje na miłość w „Koi wo suru tsumori wa nakatta” Minaty Suzumaru

Koi wo suru tsumori wa nakatta to jednotomowa historia, która w rankingu „Kono BL ga yabai! 2021” znalazła się na pierwszym miejscu poza podium jako najlepsza publikacja roku 2020. Dlatego warto sprawdzić, co tam kapituła i czytelnicy wyróżnili, prawda? Powiem wam, że w środku znalazła się historia zupełnie inna niż ta, którą sugerowałaby okładka. I bardzo, bardzo dobrze – manga Minatu Suzumaru to ciekawa historia, niby ciepła, a jednak podszyta smutkiem oraz niepewnością.

Kiritani Yoshino zaraz będzie miał 30 lat, pracuje i w swojej firmie uznawany jest za ideał pracownika – oddanego, przykładającego się do zadań i nienagannie się zachowującego. Nic dziwnego, że większość damskiego personelu ma serduszka w oczach za każdym razem, gdy pojawi się w ich okolicy. Na więcej sobie jednak nie pozwalają, nie, kiedy nosi obrączkę. Żadna z nich nie wie, że ten pierścionek to jedynie kamuflaż, mający oszczędzić Kiritaniemu niezręcznych sytuacji odmawiania propozycji randek, gdy tak naprawdę jedynym, czego pragnie, to poznać w końcu dotyk innego mężczyzny. Niewiele osób z pracy wie również, jak dobrym i uczynnym jest człowiekiem – wsiadając do pociągu, zawsze pomaga pewnemu starszemu panu, aby się nie przewrócił i znalazł miejsce, zawsze zamieni z nim również kilka słów, nie tylko z grzeczności. Krótko mówiąc: to porządny facet, któremu mocno doskwiera samotność. Pomimo swoich zalet nigdy jednak nie wpadł na to, aby poszukać szczęścia w… barze dla gejów (jakoś tak wyszło). Gdy uświadamia mu to zupełnie przypadkowo podsłuchana rozmowa, postanawia od razu do jednego się wybrać, chociaż następnego dnia pracował. Tam poznaje Nishijimę Rou, przystojnego, popularnego studenta, z którym spędza upojną noc. To nie będzie jednak ich jedyne spotkanie – tak się bowiem składa, że obaj mieszkają stosunkowo blisko siebie. I często jeżdżą tym samym pociągiem.

Podsumujmy: mamy dorosłego mężczyznę, który nigdy nie był w żadnym związku romantycznym, na dodatek nieco „nie umie w ludzi” w tym kontekście oraz młodszego playboya z ogromnym powodzeniem. Cóż może pójść źle, prawda? Zwłaszcza gdy obaj, tak naprawdę są sobą zafascynowani, właściwie chcieliby czegoś więcej od siebie nawzajem, ale nie umieją się porozumieć (zauważyłyście na pewno, jak często na tę przypadłość cierpią bohaterowie romansów?). Tam, gdzie konsekwencje niezorientowania Yoshino dość łatwo przewidzieć, tak zachowanie Rou wzbudza w Kiritanim i nas konfuzję. Nasz playboy jest bowiem wcieleniem dobrych manier – zawsze uprzejmy, uczynny, wydaje się ciągle wręcz zwracać uwagę na Yoshino, a potem zupełnie go ignoruje. Jeśli pomyślałyście „to dziwne”, nie jesteście same. Sęk w tym, że chociaż Rou ma dużo większe doświadczenie romansowe, nie przygotowało go ono do jednego: co robić, gdy się zakocha. Do tej pory bowiem partnerzy i partnerki sami przychodzili i zostawali tak długo, jak dobrze się z Nishijimą bawili. Wszystkie dotychczasowe związki w karierze Rou były właśnie takie: chwilowe, niewymagające od niego żadnego nakładu pracy. Dlatego kiedy na jego drodze pojawiła się osoba w ogóle nieogarniająca kwestii związanych z umawianiem się, randkowaniem czy związkami – nie mogło być łatwo.

Chociaż Koi wo suru twumori wa nakatta kończy się dobrze, zanim dotrzemy wraz z naszą parą do szczęśliwego finału, będziemy czytać o tym, jak się miotają. Yoshino właściwie jako pierwszy wpada na to, że się zakochał – ale nie wie, co z tym faktem zrobić. Zwłaszcza że Rou nie wydaje się odwzajemniać jego uczuć. A Rou, no cóż, zawsze był tym, któremu ofiarowuje się uczucie, więc czeka, podpuszcza, drażni, ale sam buzi nie otworzy. Jednocześnie również pozostaje względem Kiritaniego opiekuńczy i od czasu do czasu wychodzi z niego zazdrość (oczywiście, zupełnie niedostrzeżona). A to może skończyć się tylko jednym: prędzej czy później Yoshino pójdzie ukoić swoje złamane w sumie serce gdzie indziej.

Z jednej strony cały romans w Koi wo suru… wydaje się sprowadzać się do jednego wielkiego nieporozumienia, z drugiej trudno o nim mówić, ponieważ aby zaszło nieporozumienie, powinna zajść jakakolwiek komunikacja – a tutaj do niej nie bardzo dochodzi. Niby następnego dnia po seksie panowie ponownie się spotykają i Yoshino pyta, kim by dla siebie byli, jeśli znowu poszliby razem do łóżka, Rou nie podejmuje za bardzo tematu, tylko Kiritaniego zbywa. Trudno to określić mianem komunikacji.

W przeciwieństwie jednak do pewnej wydawanej w naszym kraju, poczytnej mangi z zupełnym brakiem logiki i porozumienia praca Suzumaru naprawdę zgrabnie się mieści w jednym tomie, a jej bohaterowie orientują się, że muszą zacząć mówić do siebie otwartym tekstem, bez zwodzenia i unikania tematów – inaczej wszystko pozostanie takim, jakim jest: nieznośnym, naznaczonym cierpieniem oraz samotnością. Co ciekawe również, kiedy wreszcie dochodzi do wyczekiwanego wyznania, obaj nie wskakują od razu do łóżka, dając sobie czas na wyjaśnienie wszystkich narosłych nieporozumień. I to są te sceny, które sprawiły, że Koi wo suru tsumori nakatta wskoczyło na moją nieoficjalną listę ulubionych mang, czyli takich, do których będę jeszcze wracać.

Tak więc jeśli szukacie nieco mniej słodkiego romansu, takiego bardziej życiowego, a mniej bajkowego, to warto sprawdzić tę pracę Minaty Suzumaru. Możecie ją całkowicie legalnie przeczytać w języku angielskim w serwisie Futekiya, pierwszy rozdział dostępny jest bezpłatnie.


Metryczka

  • Liczba tomów: 1
  • Wydawca polski: brak
  • Wydawca oryginalny: Homesha (Mellow Kiss)
  • Data wydania japońskiego: 2019
  • Gatunek: boys’ love

4 myśli w temacie “Spełnione nadzieje na miłość w „Koi wo suru tsumori wa nakatta” Minaty Suzumaru

  1. digitalkodama pisze:

    Świetna recenzja! Ale super, że można przeczytać na legalu, na pewno siec z nią zapoznam!
    Czy nie sądzisz, że trochę te mangi BL to takie „lekcje komunikacji” dla czytających? Ten wątek jest stały dość ;D

    Polubione przez 1 osoba

Skomentuj