Postapokalipsa w świecie „Kronik Shannary”

W kwietniu pojechałam radośnie na konferencję o światach postapo do Lublina (fajne miasto, żałuję, że tak słabo je obejrzałam) z wystąpieniem dotyczącym Shannara Chronicles. Dobrym, ale raczej ameryki nigdzie nie odkryłam. Wynikło ono z mojej fascynacji tą produkcją i ogromną chęcią przebadania jej. Uważam, że to serial warty zainteresowania – tak w kwestii obejrzenia, jak i zanalizowania. W tym miejscu słyszę aż krzyk przyjaciółki z drugiego końca świata, że nie mam racji, bo to głupotka totalna. Po części ma rację.

Może ja wyjaśnię, że jak przygotowałam abstrakt (na ostatnią chwilę) i w momencie wysyłania go (dzień po deadlinie, bo internet) nic nie zapowiadało, że Shannara będzie miała więcej niż jeden sezon. Tak, finałowy odcinek zachowawczo przygotował wszystko pod ewentualną kontynuację, ale stacja nie podjęła jeszcze ostatecznie ostatecznej decyzji. Zanim dojechałam na konferencję, już było wiadomo, że tak, będzie drugi sezon, że cieszcie się i bójcie, bo MTV jak zwietrzy interes to sensy idą na bok (vide Teen Wolf).

Ale, wracając do postapokalipsy w świecie pełnym elfów, magii, demonów i drzew.

Shannara - 1

Materiały promocyjne MTV

Plakat promujący Shannarę pokazywał, z jakiego rodzaju światem będziemy mieć do czynienia, jeśli zdecydujemy się dać serialowi szansę. Na pierwszym planie widzimy więc trzy osoby – dwie kobiety i mężczyznę – ubranych w skóry, z mieczami i nieco szpiczastymi uszami, na drugim zaś wzburzony ocean obmywający przewróconą, zardzewiałą wieżę telewizyjną z Seattle, czyli jeden z bardziej charakterystycznych punktów amerykańskiego krajobrazu. Fakt jest taki, że Shannara zapowiadała się jednocześnie ciekawie i niepokojąco – nie pamiętam, kiedy ostatni raz widziałam dobrze zrobiony, rozrywkowy serial fantastyczny (nie, Gra o Tron się nie liczy). Spodziewałam się raczej klapy w stylu Witches of East End niż czegoś przyjemnego.

Shannara - 3

Eretreia, Will, Amberle (MTV)

Fabuła Shannary jest prosta – świat na granicy wielkiej wojny i trójka wybrańców, którzy mają go ocalić w czasie specjalnej misji. Brzmi jak większość prostych książek czy mang dla nastoletnich odbiorców, ale nie ma się też temu co dziwić – w końcu Terry Brooks swoje powieści, na podstawie których powstał serial, pisał właśnie dla młodszych czytelników, plasujących się wręcz na dolnej granicy young adult (nie polecam). Wybrańcy to wieśniak, pół-elf, pół-człowiek Will, potomek starożytnego rodu Shannara, elfia księżniczka Amberle, która sprzeciwiła się niepisanej tradycji i stanęła w konkury by zostać strażniczką magicznego drzewa Ellcrys (większym afrontem okazała się jej płeć niż pochodzenie) oraz człowiek, złodziejka Eretreia. Ich przeznaczeniem jest albo ocalić znany świat, albo dopuścić do jego upadku.

Shannara - 6

Jeden z elementów krajobrazu

Zgodnie z książkami świat Shannary to właściwie nasz świat wiele set lat po zagładzie, którą sami na siebie sprowadziliśmy. Ludzie ukryli się wówczas w różnych miejscach – w lasach, górach, pod ziemią – i ewoluowali w nowe gatunki, znane nam głównie ze światów fantastycznych właśnie. Technika oraz technologia, które doprowadziły do upadku zostały odrzucone, a cywilizacja powróciła do swojego późnośredniowiecznego poziomu. Nowi mieszkańcy ziemi odziedziczyli przywary swoich przodków i kilka kolejnych wyniszczających wojen rozpętali. Zostawmy jednak książki, zawieruchy polityczne i zwróćmy uwagę na sam świat. Zazwyczaj w postapokalipsach mamy do czynienia ze światem zniszczonym (wojny atomowe, zmiany klimatyczne), a pozostałości wielkich cywilizacji traktowane są bardziej jako obiekty nostalgiczne („stare, lepsze czasy”), często przeznaczenie przedmiotów nam codziennych zostaje zamazane, ale owe przedmioty wciąż pojawiają się w postaci relikwii. W Shannarze świat przeszłości zostaje odrzucony, co wręcz wprost zostało wpisane w scenariusz:

Will: Nie interesują cię dawni ludzie? Jak budowali takie niesamowite rzeczy? Jak one działały?

Eretria: Nie. Oni nie żyją, my tak. Kropka.

Odrzucenie to podkreśla również wchłonięcie metalowych, betonowych konstrukcji przez bujną przyrodę nowego świata. Dzisiejsze miasta po raz kolejny obróciły się w ruiny, powoli krusząc się pod wpływem zjawisk atmosferycznych i pod korzeniami porastających je roślin.

Shannara - 7

W jednym z odcinków bohaterowie wpadają do jaskini, która okazuje się być starą, licealną salą gimnastyczną i odkrywają… yearbooka

Zdjęcia do seriali kręcono w Nowej Zelandii – ta postapokaliptyczna rzeczywistość wręcz tonie we wspaniałej, soczystej zieleni. To, co było wcześniej a jednocześnie to, co doprowadziło do prawie całkowitego zniszczenia planety, zostaje więc wchłonięte w bezpieczne struktury natury, zapomniane oraz nowym mieszkańcom nieznane. Sam w sobie taki krajobraz wcale nie jest czymś niezwykłym, podobnie na zdjęciach wygląda teraz opuszczona i skażona Fukushima. Człowiek współczesny stara się podporządkować sobie naturę, może nie tyle ją ujarzmić, co sprawić, aby jej istnienie trwało na jego korzyść. W Shannarze porządek ten zostaje odwrócony w dość prosty sposób – poprzez wyeliminowanie technologii i odebranie nowym gatunkom/rasom zdobyczy cywilizacji XXI wieku. A także, co w pierwszym tomie Shannary pada dość szybko, a w serialu jest jedynie pokazane, poprzez odebranie człowiekowi pozycji władzy. Gatunkiem panującym w nowym świecie są elfy (a przynajmniej tak nam to sugeruje pierwszy sezon).

Shannara - 8

Zamek elfów

No właśnie, w Shannarze zmianie ulega nie tylko sam krajobraz, ale również relacje władzy istot zamieszkujących tenże świat. Nowe istoty takie jak elfy, trolle, gnomy czy krasnoludy (w serialu wciąż na nich czekamy) okazały się o wiele lepiej przystosowane do nowej rzeczywistości niż ludzie. I, wydawałoby się, o wiele rozsądniejsze (podobną tezę wspiera również powieść). Zgodnie z logiką postapokaliptycznych rzeczywistości mamy więc do czynienia z reorganizacją życia społecznego – zamiast jednak ludzkich grup skoncentrowanych na przetrwaniu/wybiciu pozostałych, Shannara proponuje nam całkiem nowy, dążący do równowagi ład. Dla serialu najważniejsi są elfowie (to u nich pojawił się kryzys i to oni będą próbowali go naprawić) – wiemy, że są monarchią z królem na czele. Ludzie przedstawieni zostali jako farmerzy (w pierwszym odcinku jedynie), rzezimieszki (adoptowana rodzin Eretrii) oraz jako knujące społeczności (osada oddająca w ofierze trollom ludzi za swój spokój). Gnomy mieszkają pod ziemią/w jaskiniach, nienawidzą się z elfami i mają najwyraźniej bardziej demokratyczną społeczność niż pozostali (ale to nie znaczy, że demokratyczną w ogóle). O strukturach w społeczności trolli czy krasnoludów na dzień dzisiejszy nie wiemy nic, możemy jedynie z tu i tam rzucanych uwag wnioskować, że są mniej zorganizowani od elfów i bardziej niebezpieczni niż ludzie.

Shannara - 4

Króla elfów gra go John Rhys-Davies czyli Gimli i to jest po prostu urocze dla wszystkich fanek shipu Legolas/Gimli

Poza różnymi rasami istniała niegdyś jeszcze jedna, niezwykle wpływowa frakcja – Druidzi. W ich skład wchodzili ci, którzy umiłowali wiedzę i chcieli poświęcić jej całe swoje życie. Zbierali ją, analizowali, eksperymentowali, a także doradzali innym władcom (tak mówi książka). W którymś momencie zaczęli również panować nad magią, łącząc tym samym naukową wiedze (science) z czymś, co w naszej rzeczywistości uważane jest za fantazję. Gdybyśmy chcieli się nad tym zastanowić w oderwaniu od tego, co pokazuje na ekranie ostatni z Druidów, Allanon, moglibyśmy sparafrazować Ilonę Andrews i stwierdzić, że wysoce zaawansowana nauka dla tych, którzy nie znają jej tajników może wydawać się magią. Dla serialu nieistotna jest jednak „naukowość” a właśnie „fantastyczność” – to, skąd wzięła się magia i jak działa pozostaje nieważne. Bohaterowie mają zbyt wiele zmartwień, żeby się przejmować czymś tak błahym, trzeba w końcu uratować świat.

Shannara - 5

Po lewej Allanon, ostatni Druid, czyli Manu Benett jest doskonałym powodem do obejrzenia Shannary

Brooks pierwszą książkę z cyklu Shannary opublikował w 1977 roku (The Sword of Shannara), prawie czterdzieści lat temu. Od tamtego czasu magia w światach postapokaliptycznych pojawiała się nieśmiało, ustępując miejsca raczej nauce, humanizmowi czy przesłaniom ekologicznym. Teksty kultury tworzone w tym nurcie miały ostrzegać przed skutkami nadmiernej ekspansji, wojen atomowych, nieposzanowania natury. W Shannarze człowiek z XXI wieku jest tylko echem, a jego grzechy i przewinienia pamiętają jedynie druidzi, w Kronikach Shannary wydaje się, że nie pamięta ich już nikt.

Podsumowując – Shannara to postapo, którego nie interesuje przeszłość. To nowy porządek, nowy świat budowany na zgliszczach starego. Nie uraczymy tutaj krajobrazów pustki, zniszczenia, a wręcz odrodzenia poprzez bujną zieleń i piękne, nowozelandzkie krajobrazy. Magia jest nie tyle nieracjonalnym przeciwieństwem naukowości, co została z nią zrównana, obie są od siebie zależne i jedne wynikają z drugiej.

Shannara

Ciekawostka – jeśli przyjmiemy, że serial zaczyna się w Seattle, to nasi bohaterowie w ciągu czterech odcinków docierają (w większości pieszo) do San Francisco. Kocham serialową geografię

Czy warto więc obejrzeć Shannarę? Tak – znajdziemy w niej ciekawą, choć nieco sztampową historię, niewymagającą od nas wiele, ale jednocześnie nie nazbyt naiwną. Bohaterowie tego serialu umierają i to niejednokrotnie wbrew schematom, w których kierunku wydaje się zmierzać narracja. Ponadto, pomiędzy Trójką Zbawców zadziało się coś bardzo, bardzo ciekawego (trójkąt romantyczny), od czego wydaje się, że producenci jednak uciekli. Tylko, jeśli będziecie łapać za ten serial, pamiętajcie, że robiło go MTV.

3 myśli w temacie “Postapokalipsa w świecie „Kronik Shannary”

  1. multikulturalny pisze:

    Nie pamiętam książek Brooksa, więc Shannarę oglądałem na świeżo. Nie pamiętałem „Miecza przeznaczenia”, ale pierwsze dwa odcinki tak mnie zezłościły, że adaptację rzuciłem w kąt. Shannara tymczasem przykuła mnie na całą serię, mimo, że nie jest to specjalnie głęboki serial. To dobra rozrywka, na odpowiednim (wystarczającym) poziomie. Na szczęście serial nie musi się posiłkować Manu Bennettem, chociaż przyznaję sobie, ze to dodatkowa przyjemność z serialu. ;)

    Co do odległości, nie przypominam sobie, żeby 1 odcinek = 1 dzień, a poza tym nigdzie nie jest powiedziane, że nie ominęli paru dni, podczas których nie działo się nic ciekawego. :P

    Postapo w Shannarze bardziej mi się podobało od „Zagubionej przyszłości”, którą jakiś czas temu oglądałem i recenzowałem. Niby podobne, ale jednak Shannara lepsza.

    Polubione przez 2 ludzi

    • Aninreh pisze:

      Powiedziałabym, że jest to wręcz idealny serial – ani za głęboki, ani za głupiutki, taki w sam raz na relaks z serialem fantasy pozbawionym latających flaków (vide GoT).

      No ja wiem, że oni nie podawali, jak długo bohaterowie szli, nawet właściwie nie podali, z którego punktu startowali, ale to nadal zabawne, że tylko kilka odcinków na tak długa trasą, a ponadto może otworzyć drogę do dwyagacji nt zmian geograficznych, które mogły nastąpić w świecie Shannary :)

      Polubione przez 2 ludzi

  2. terralubavia pisze:

    Cześć :)
    nie czytałem książek ale serial należy do moich ulubionych (AXN Black dziękuję za to, że dzięki tobie mogę go oglądać na kablówce!). „Kroniki Shannary” stawiam na równi z serialami „Miecz Prawdy” (2008-2010), „Battlestar Galactica” (2004-2009) oraz „Terminator: Kroniki Sary Connor” (2008-2009) – to takie moje serialowe podium :D

    W Kronikach najbardziej podoba mi się świat, w którym toczy się akcja serialu. Autor powieści wpadł na kapitalny pomysł, fantasy i magia umieszczone w naszej postapokaliptycznej przyszłości. Nasz racjonalny świat nauki zawiódł, jakiś kataklizm zdziesiątkował ludzkość, ci którzy przeżyli zmutowali (ewoluowali?)… w różne fantastyczne istoty – między innymi elfy, trolle i gnomy. Do tej pory nie natknąłem się na taką koncepcję w żadnym filmie, nawet w anime, których w życiu obejrzałem setki nie było czegoś takiego. Zwykli ludzie oczywiście też tu są, ba nawet jest powszechnie wiadome, że ludzkość kiedyś budowała wielkie miasta i doprowadziła do katastrofy. Jaka to była katastrofa? Co spowodowało upadek ludzkości? Jak powstała magia i fantastyczne stwory? Nie wiem jak powieści ale serial nie daje nam wyrazistych odpowiedzi, pozostawia pewien niedosyt, tajemniczość, która skłania do rozmyślań…

    Polubienie

Skomentuj