Nie ma czasu na żałobę, gdy znowu nadchodzi koniec, czyli o drugim sezonie Kronik Shannary

Pod koniec pierwszego sezonu Kronik Shannary naszym dzielnym bohaterom udało się ocalić znany sobie świat przed hordą Władcy Demonów (Demon Lord), choć musieli za to zapłacić o wiele wyższą cenę niż oczekiwali. Zasłużyli na to, aby odpocząć, wylizać rany, otrząsnąć się po stracie, a przede wszystkim – wrócić do życia. Niestety nowe zagrożenie nie tylko już puka do drzwi, co dawno przekroczyło próg i rozgościło w świecie serialowym z całą właściwą problemom gracją.

shannara 2 - 6

Plansza z pionkami

Rozstawmy najpierw pionki na planszy, aby zobaczyć, w jakiej sytuacji znajdują się nasi bohaterowie w drugim sezonie. Amberle Elessedil odeszła, oddając swoje życie, by uratować magiczne, pieczętujące demony drzewo Ellcrys, co wcale nie oznacza, że jeszcze jej nie zobaczymy. Z kolei Eretria nie trafiła w ręce trolli, a pod skrzydła swojego poprzedniego opiekuna, Cogline’a, eks-druida, dla którego zbiera pozostałości po ludzkiej cywilizacji w zrujnowanym San Francisco. Tam poznała Lyrię, uroczą dziewczynę szukającą miejsca, aby zacząć życie od nowa. Obie zakochały się w sobie i zostały parą. W tym samym czasie pogrążony w niepomiernym smutku Wil Ohmsford, ostatni potomek rodu Shannara, w Storlock, wiosce gnomów, spełnia marzenie zostania uzdrowicielem. Szkoda jedynie, że sam nie szuka tej pomocy. Tymczasem Allanon, próbuje odnaleźć Brandona, który przeszedł na ciemną stronę mocy. Ten oczywiście nie zamierza zejść ze swojej drogi prowadzącej do wskrzeszenia Warlock Lord. W tym samym czasie sytuacja polityczna świata Shannary robi się napięta – elfowie nie mają zasobów, aby pomóc wszystkim dotkniętym przez wojnę z demonami. Na dodatek część żołnierzy utworzyła własny oddział zwany The Crimson i w ramach zemsty za poniesione krzywdy wyżyna każdego posługującego się magią, kierując się przeświadczeniem, iż usunięcie jej ze świata go naprawi. Do elfów rękę wyciąga ludzka królowa Leah, Tamlin, ale jej oferty nigdy nie są pozbawione miliona warunków i spisanych małym druczkiem klauzul. Niestety, król Ander Elessendil nie ma zbyt wielkiego wyboru. Wszystkie drogi bohaterów pierwszego sezonu już niedługo znów się przetną w walce o pokój w krainach – przed Czerwienią oraz przed Warlock Lordem.

shannara 2 - 5

Eretrię znowu czekają sercowe i magiczne zawirowania

Krótko mówiąc – w tym sezonie dzieje się o wiele więcej niż w pierwszym, ale też nie powinno nas to zbytnio dziwić, biorąc pod uwagę fakt, że nasi dzielni bohaterowie działają głównie w podgrupach, aby później wymienić się informacjami. Każde z nich ma w końcu własne cele, marzenia oraz problemy, ale również określone umiejętności niezbędne do osiągnięcia ostatecznego celu – pod tym względem Shannara wciąż przypomina RPG.

shannara 2 - 4

Księżniczka i królowa Królestwa Leah

Nie taki ten serial głupiutki, jak się go maluje

Gdy znamy już rozstawienie wszystkich na planszy, możemy stwierdzić jedno: robi się gęsto – od politycznych intryg, problemów, zagrożeń, ale też i uczuć, które jednocześnie splatają i rozdzielają naszych bohaterów, zagrażając tym samym ich przyszłej misji. Wyrzuty sumienia, złość, żal, smutek, złamane serca oraz nowa dziewoja zakochana w Wilu tworzą dość wybuchową mieszankę, którą nie do końca dobrze udaje się zresztą scenarzystom zagospodarować – a szkoda. Jednocześnie Shannara nie jest serialem pokroju Gry o tron, podobnie zresztą jak powieść – trup się tu nie ściele co minutę, ale też nie można powiedzieć, że nikt nie umiera i martwy nie pozostaje, acz tym razem jednej z postaci udaje się umrzeć dwa razy w przeciągu jednego sezonu. Generalnie rzecz ujmując umieralność tak wśród bohaterów pobocznych, jak i protagonistów jak na tak słodziachny serial, wciąż budzi moje zdziwienie oraz radość, choć tym razem lekko przesadzili, tak się widzom nie robi! (nie będzie spoilera, ale jest mi z tym źle.)

shannara 2 - 1

Generalnie, gdy po raz pierwszy oglądamy Shannarę produkcji MTV (ponieważ to wciąż jest ich serial), możemy odnieść wrażenie, że oto nieco głupiutka, ale bardzo sympatyczna opowiastka postapokaliptyczną[1] w klimatach fantasy, osadzoną w prześlicznych plenerach Nowej Zelandii z magią, elfami, gnomami, trollami (na krasnoludy wciąż czekamy) i, najwyraźniej, z kryzysami na skalę światową w tle. Ot, niezobowiązujący poprawiacz nastroju z okazjonalnymi fabularnymi dziurami, od których uwagę odciąga scenografia i bohaterowie (choć tu jestem „troszkę” stronnicza). Trochę jak klasyczny mangowy shōnen typu Dragon Balla czy Bleacha, choć mniej przeciągnięty i z mniejszą liczbą postaci. Znajdziemy tu zatem dużą dawkę przygód, pojedynków, tych na miecze i magię, a także kolejnego złego druida, tym razem odgrywanego przez Manu Bennetta, czyli aktora wcielającego się dotychczas jedynie w Allanona [2].

shannara 2 - 3

Ale.

Jest coś, na co wypadałoby zwrócić uwagę w kontekście drugiego sezonu Shannary, mianowicie na fakt, że dzieje się w nim o wiele więcej niż można by sądzić po ślicznych widoczkach i (mało)radośnie hasających elfach. Wydaje się wręcz, że scenarzyści postanowili wykorzystać okazję i wpleść w historię sporo trudnych, skomplikowanych kwestii. Jednocześnie nie zamierzając zmieniać tego początkowego klimatu, co niestety sprawia, że niektóre wątki okazują się za mocno upchane albo nawet – urwane. Przede wszystkim zatem mamy kwestię żałoby Wila i jego złości na Allanona, które wzmacniają naszego głównego bohatera. Pojawia się też wątek skrzywdzonego przez rodziców Brandona, zagubionego, poszukującego opieki oraz poczucia stabilności, jakich nie dostał od nikogo wcześniej. Jest pragnąca jak najlepiej dla swojego królestwa Tamlin, dążąca do celu nawet za cenę relacji z córką, popychającą ją wręcz do podejmowania wielokrotnych prób ucieczki. A także – The Crimson. Nienawiść zrodzona z poczucia krzywdy oraz bezradności kieruje ich ku niczemu innemu jak czystkom, tym razem nie etnicznym ani rasowym, a związanym z posiadaniem magii. Postępują bardzo metodycznie, w przemyślany sposób, a przede wszystkim bezlitosny – nie na darmo główną kwaterą The Crimson została cytadela przywodząca na myśl nie konstrukt obronny a więzienny, w świecie Shannary wykorzystana zresztą wcześniej przez Warlock Lord do przeprowadzania podobnego mordu na druidach. Wątek tego rozlanego lęku i wywoływanej przez niego agresji wobec wszystkich postrzeganych jako „innych” oraz „obcych” pojawił się zresztą w tym roku w jeszcze jednym serialu MTV – Teen Wolfie. Pomijając ostatnie odcinki przygód młodego wilkołaka i spółki, finałowy sezon tej produkcji miejscami naprawdę może przerażać, zwłaszcza gdy odsuniemy samą fantastyczność i popatrzymy na ludzkie zachowania. W Kronikach jest podobnie.

shannara 2 - 7

Oglądać? Oglądać!

Właściwie cały drugi sezon jest przepełniony wydarzeniami, na początku rozrzuconymi i nie do końca ze sobą powiązanymi, z okazjonalnymi scenami wydającymi się nie mieć sensu (flashback Wila związany z ojcem), aby dopiero pod koniec zacząć się składać w spójną całość. Pod tym względem, niestety, Shannarze wciąż jeszcze trochę brakuje – albo sprytu scenarzystów, albo czasu na opowiedzenie tego wszystkiego, co chcieli. Czy jednak warto oglądać? Myślę, że tak – i polecam je wszystkim, którzy szukają sympatycznego serialu, ponieważ Kronikom Shannary można oddać serce i wybaczyć wiele niedociągnięć, tak długo, jak będziemy umieli cieszyć się z obecności klasycznych, fantastycznych istot wspaniale wplecionych w postapokaliptyczną historię naszej planety. Znajdziemy tu w końcu magię, niesamowite zbiegi okoliczności, całkiem perfidnie działające przeznaczenie, ale też dużą dawkę nadziei oraz pozytywnych emocji.

Drugi sezon Shannary jeszcze bardziej zachwyca scenerią oraz wyobraźnią twórców – pożyczając już nie tylko klisze, ale również parafrazując pewną znaną z Gry o tron scenę, w sposób ciekawy i niezwykle brutalny wytrąca nas z owego poczucia bezpieczeństwa. Wiemy już, że również w tej produkcji nie wszyscy bohaterowie są bezpieczni, śmierci się zdarzają nawet królom, dlatego chociaż wydaje się być miło, przyjemnie, ten lekki niepokój będzie nam towarzyszył, dodając całości jedynie smaczku. Ogólnie mówiąc – jest dobrze, a w swojej lidze Shannara radzi sobie wręcz wyśmienicie.

shannara 2 - 2

Przypisy

[1] Biorąc pod uwagę cały worldbuilding może lepiej by było powiedzieć, że to jest post-postapokalipsa? A może właśnie to jest dopiero prawdziwa postapokalipsa, gdzie świat, jaki znamy się skończył i powstał nowy?

[2] Zły Allanon jest super. Trochę niepokojący, ale na swój stereotypowo złolowaty, arogancki sposób wspaniały.


Pierwotna wersja tekstu ukazała się na portalu Ostatnia Tawerna.

Skomentuj