Sekret pewnej kliszy. „Światło w ciemności” Nojico Hayakawy, recenzja mangi

Są takie mangi, które zostają z nami na długo – opowiedziane w nich historie rezonują głęboko w naszych głowach, wzbudzają emocje bądź przemyślenia. Fakt, wśród boys’ love wielu takich nie ma – musimy się czasem trochę namęczyć, aby wygrzebać coś fabularnie powalającego nas na kolana albo przynajmniej zahaczyła się w naszej pamięci na dłużej niż kilka godzin czy dni. I, niestety, Światło w ciemności Nojico HAYAKAWY, choć sympatyczne i przyjemne w lekturze, naszym światem ani nie wstrząśnie, ani go nawet ciut nie przemebluje.

Historia Światła w ciemności jest w zasadzie prosta: Arata Sakaki i Shotaro Miyamoto, licealiści, znają się od dzieciństwa, razem przeszli wszystkie szczeble dotychczasowej edukacji. Pierwszy z nich, syn fotografa, aktualnie dorabia, sprzedając dziewczynom zdjęcia tego drugiego, najczęściej z meczów koszykówki, której kumpel oddał serce. Nie przeszkadza to uczennicom co pewien czas prosić Miyamoto na stronę i prosić go, by został ich chłopakiem. Każda taka rozmowa to kolejny cierń w sercu Araty – idącego zawsze za swoim kumplem, słuchającym wyznań i obawiającym się, że Shotaro kiedyś się zgodzi. Pewnego dnia jednak Miyamoto odpowiada w zaskakujący sposób: już jest w kimś zakochany. A gdy później wyznaje Aracie, że chodziło o niego, nasz fotograf-amator, chociaż szczęśliwy, panikuje i… ucieka. Dawno temu Sakaki na własne oczy bowiem widział, jak koledzy ze szkoły znęcali się nad chłopakiem, którego uznali za geja. Ostatnią rzeczną, jakiej pragnie dla ukochanego, to zostanie odrzuconym przez kolegów z klasy i drużyny. Tak zaczyna się bardzo powolny proces przechodzenia od przyjaźni do związku, pełen zwątpienia, lęku, ale i nadziei oraz miłości.

Światło w ciemności to druga manga, tak wyraźnie wykorzystująca fotografię jako motyw narracyjny – pierwszą była Głębia ostrości od Enjo, o jakiej jeszcze tutaj nie rozmawialiśmy. No, mamy jeszcze Findera (Takaba jest w końcu fotoreporterem i czasem nawet swój zawód wykonuje) oraz Rozmytego zmierzchu (gdzie bohaterowie korzystają również z fotografii, choć bardziej – z zapisu audiowizualnego). Wspominam o tym, ponieważ wbrew pozorom autorki i autorzy wcale nie sięgają po ten motyw rzadko, wystarczy wspomnieć Loveholic Touko KAWAI, Kimi dake ni focus Minori HOMIYI i Maruyi KAE czy Honki ja nee kara Hyouty FUJIYAMY. Jest coś w patrzeniu na innych poprzez obiektyw – pośrednio, z pozornie bezpiecznego dystansu na obiekt uczuć – co pozwala mangakom budować specyficzny, przeniknięty lękiem obraz osoby cierpiącej z miłości. Podobnie jest w przypadku Światła w ciemności – Arata patrzy na ukochanego przez obiektyw, podziwiając Shotaro, wzdychając i pogrążając się w tym ciemnym, mrocznym miejscu złamanego serca. Dlatego również podsłuchuje kolejne oraz kolejne wyznania miłości, zawsze z dystansu, schowany, milczący oraz cierpiący. A żeby nie odmalować Araty jako stalkera, Hayakawa legitymizuje te obsesyjne wręcz robienie zdjęć Miyamoto dwojako: Shotaro na to się zgadza oraz poprzez sprzedaż fotografii dziewczynom ze szkoły. Nie wymazuje jednak ani obsesyjności głównego bohatera, ani przenikającego go lęku najpierw przed miłością, która – jak się mu wydaje – nie może się spełnić, ani, później, przed cierpieniem wynikającym z tego uczucia. Jeśli spojrzymy na Światło w ciemności z tej strony to, owszem, znajdziemy kilka ciekawych elementów w tej historii, ale – żaden z nich nie należy do nowych ani w BL, ani w romansowej narracji. To, jak odbierzemy pracę Hayakawy w tym momencie w dużej mierze zależy od tego, czy wcześniej zetknęłyśmy się z takimi opowieściami, czy też nie.

Od strony fabularnej w zasadzie fajerwerków nie uraczymy: Arata i Shoatro całą mangę biegają wokół siebie w kółko: jeden się boi, drugi nie ma żadnych zahamowań w swoim uczuciu. Znajdziemy tu dużo wyznań miłości, zawstydzenia czy (prób) poważnych rozmów o teraźniejszości, możliwej negatywnej reakcji otoczenia oraz, dość nieśmiało, również przyszłości. Nie zabraknie także nieco wątków obyczajowych – jeden z kumpli nie przyjął zbyt dobrze wiadomości, że Aratę oraz Shotaro być może łączy coś więcej niż przyjaźń. To o tyle ciekawe zagranie, że nie miało być ono wyłącznie symboliczne, rzeczywiście ta reakcja silnie wpłynęła na naszą parę, a przede wszystkim na Sakakiego, który obawiał się właśnie takiego rozwoju wypadków. I o tyle rozczarowujące, że rozwiązanie tego konfliktu ostatecznie okazało się wielce niezadowalające oraz, po prawdzie, niejasne. Patrząc całościowo, historia Światła w ciemnościach jest jednak po prostu przeciętna, oparta o już istniejące schematy oraz rozwiązania. Tak, w trakcie lektury nawet się wzruszymy, a na pewno chłopakom kibicować, ponieważ najzwyczajniej w świecie są po prostu uroczy, a ich gonitwa miejscami nawet słodziachna, zwłaszcza że Hayakawa nie przeciągnęła jej bez sensu. Przez to wszystko jednak – zapomnimy o niej dość szybko.

Naszą uwagę w tej mandze zwraca coś innego: to, jak została narysowana. Przekładając kolejne strony bowiem trudno nie zauważyć częstego oraz gęstego użycia pasaży przez Hayakawę – tych białych, niezamalowanych pól, które w webtoonach najczęściej, chociaż nie zawierają ani rysunku, ani słów, mają swoje znaczenie. Stanowią element budowania opowieści, trochę jak znaki interpunkcyjne w tekście: zatrzymują nas w pewnym emocjonalnym stanie, scenie czy refleksji. Również sam układ kadrów na większości stron sprawia, że być może zaczniemy bezwiednie smyrać papier paluchem, żeby przesunąć historię horyzontalnie, a nie czytać ją kodeksowo. Zastosowanie przez Hayakawę takiego, a nie innego rysunku ma dość niemiłą konsekwencję: wiele rysunków oraz dialogów „z tła” (takich wpisywanych obok bohaterów bądź obok chmurek) jest koszmarnie mała. Jest to do przeżycia, ale niewygodne.

Szczerze przyznam – w Świetle w ciemnościach to właśnie kadrowanie, rysunek oraz nawiązanie (świadome lub nie) do stylistyki webtoonowej zwróciło moją uwagę. Po prostu lubię, gdy mangacy oraz twórcy komiksów pamiętają o tym, że opowiadają swoje historie również rysunkiem, a nie wyłącznie słowami. Jeśli zapytalibyście się mnie o mangę z motywem fotografii, przede wszystkim zachęcałabym was do poszukania Loveholic albo Honki ja nee kara. Raczej nie byłoby to Światło w ciemności.


Metryczka

  • Liczba tomów: 1
  • Wydawca polski: Dango
  • Data wydania polskiego: 09.2022 (oficjalnie 07.2022)
  • Tytuł japoński: くらやみにストロボ (Kurayami ni strobe)
  • Wydawca oryginalny: Tokyo Mangasha (Cab)
  • Data wydania japońskiego: 2011
  • Demografia: josei | shōjo
  • Gatunek: boys’ love

Skomentuj