Najważniejsze to się nie poddać. „Ostatnia gra” Yuu Minaduki

Wspominałam, że mam ostatnio dość komiksów o nastolatkach i wielką ochotę na historie o dorosłych? No to w stosie wydanych u nas mangowych propozycji wygrzebałam jedną zgodną z tym chcemisiem – Ostatnią grę Yuu MINADUKI. Tę autorkę już znamy, Dango poczęstowało nas w 2020 roku uroczą opowieścią o piekielnie długim, poetyckim tytule: Kiedy morska bryza tuli pisklę do snu…, o którym też mogłyście i mogliście poczytać na blogu. Tym razem manga Minaduki opowiada o dwóch mężczyznach, niegdyś znajomych ze szkolnego klubu baseballu, których drogi rozeszły się razem z końcem szkoły, aby nieoczekiwanie ponownie się spleść. No, przyznam, materiał wyjściowy jest interesujący. A jak to wyszło autorce?

Arimura, niegdysiejsza gwiazda szkolnej drużyny baseballowej, niedawno skończył studia i zaczął pracę w pewnej firmie handlowej. Jak na razie mieszka jeszcze z rodzicami i młodszą siostrą, o której przyszłość poważnie się martwi – oceny Nany pozostawiają wiele do życzenia. Dlatego jako dobry starszy brat wkracza do akcji i prosi kumpla z dzieciństwa, aby trochę dziewczynie pomógł w nauce. Traf jednak chce, że Matsu musi zająć się rodzinnym biznesem po zasłabnięciu ojca, na swoje miejsce zaproponował jednak innego chłopaka, studenta ostatniego roku, którego obaj znają z drużyny baseballowej – Yosuke Ito. No, prawie znają – Arimura za cholerę nie może go skojarzyć, ale nie ma to w zasadzie dla niego znaczenia – byle dobrze uczył Nanę. I jej nie skrzywdził, skoro dziewczyna zadurzyła się w korepetytorze od pierwszego wejrzenia. Tylko czemu musiała wybrać tak skrytego, unikającego kontaktu wzrokowego i warczącego na Arimurę gościa? Ale – życie siostry to jedno, nasz bohater ma w końcu własne, a w nim pojawiła się śliczna, uczynna kobieta, Morikawa. Kiedy jednak przez przypadek jest świadkiem żarliwego wyznania miłości jednego ze swoich współpracowników tej pięknej współpracownicy Arimura… odpuszcza, nie chcąc nikogo zranić. Nieco załamanego, siedzącego wieczorem na huśtawce, znajduje go Ito. Od tej rozmowy zmieni się wszystko – nie gwałtownie, a powoli i wcale nie tak spokojnie, jak by mogło.

Zacznę od osobistej wycieczki – podchodziłam do Ostatniej gry jak do jeża: brałam tomik, kartkowałam, odczułam uogólnione „meh”, odkładałam, i tak kilka razy. I, na bory zielone, po przeczytaniu całości nie (do końca) mam pojęcia czemu. Patrząc na całokształt, ponownie dostajemy historię, która ma sensowny początek, rozwinięcie oraz finał. Relacja Arimury i Ito rozwija się płynnie, każde nieporozumienie czy emocjonalny rollercoaster mają w tej historii swój cel, każdy również prowadzi do większego wglądu  zrozumienia własnych uczuć. Co ciekawe – również zrozumienia samych siebie, wykraczający poza samą sferę seksualności, widzicie bowiem główny bohater mangi Minaduki, naprawdę porządny facet, mający za sobą kilka związków, nigdy wcześniej naprawdę się nie zakochał, nie zawalczył o swoje uczucie, czy wreszcie nie przeżywał żadnej relacji tak intensywnie. Wiele, tak naprawdę, Arimura musi zrozumieć o sobie samym i zdecydować czy chce, aby jego życie wyglądało tak, jak do tej pory, czy może się zmieniło. Wbrew bowiem temu, czego możemy oczekiwać, Ito nie zamierza czekać aż mężczyzna, w którym do tej pory był zakochany, w końcu przejrzy na oczy. Wręcz przeciwnie – w pewnym momencie postanawia w końcu odciąć się od przeszłości i w końcu układać sobie życie. Zadziwiająco, sojuszniczką Arimury okaże się w tym miejscu odrzucona przez korepetytora Nana.

A skoro jesteśmy przy Nanie – przyznaję, że Minaduki stworzyła naprawdę interesujący trójkąt romantyczny. Młodsza Arimura, choć zazdrosna, właściwie nie robi wyrzutów bratu z powodu tego, że „ten związek nie ma przyszłości”, nie odwołuje się do oklepanego „ale jesteś facetem”, między innymi dlatego, że ten nie ukrywał przed nią tego, że zaczął spotykać się z Ito. A także – całkowicie poważnie siostrę przeprosił. Potraktował ją jak dorosłą, dojrzałą kobietę, a nie zakochanego podlotka. Miło widzieć taką postawę względem młodszego rodzeństwa (w wielu BL-kach wyglądają one zgoła inaczej).

Mam podejrzenie, dlaczego tak długo nie mogłam się wciągnąć w Ostatnią grę – powodem jest rysunek. W tym tomie Minaduki rysuje nie tyle nieporadnie, co w pewien sposób… sztucznie? Brakuje mi w wielu kadrach pewnej płynności, naturalności poruszania się postaci pomiędzy kadrami. W wydanej dwa lata później Kiedy morska bryza… wrażenie to jest o wiele mniejsze. A przecież, gdy mangaka rysowała historię Arimury i Ito nie była początkującym podlotkiem, miała już na swoim koncie jakieś trzynaście tomików, trudno więc odmówić jej doświadczenia w rysowaniu. Czegoś jednak tej mandze w warstwie graficznej po prostu brakuje. Sami zresztą oceńcie, możliwe, że w tym punkcie jestem po prostu marudna.

Fabularnie Ostatnia gra jest naprawdę interesująca, a potencjał samej historii Minaduki wykorzystała całkiem nieźle. Jeśli poszukujecie wyważonej opowieści o odkrywaniu siebie poprzez związek z drugim człowiekiem, to ta manga może być strzałem w dziesiątkę. Generalnie – warto.

Kolejne mangi o przygodach Arimury i Ito oraz ich znajomych to: Świat do góry nogami, Gniazdo miłości, Engage.

Na marginesie – po lekturze Ostatniej gry prześladuje mnie myśl, że rozmawianie z drugim człowiekiem to jednak dość skomplikowana sprawa.


Metryczka

  • Liczba tomów: 1
  • Wydawca polski: Dango
  • Data wydania polskiego: 02.2021
  • Tytuł japoński: サヨナラゲーム (Sayonara game)
  • Wydawca oryginalny: Shinshokan (Dear+)
  • Data wydania japońskiego: 2016
  • Demografia: josei
  • Gatunek: boys’ love

Skomentuj