Ze strachu, że znowu znikniesz. „Jak usłyszeć miłość?” Ogeretsu Tanaki, recenzja mangi

Kotori zdecydowanie pokochało Ogeretsu TANAKĘ i postanowiło sięgnąć nieco w przeszłość i wyszperać ciut starsze prace tej autorki i postawić je obok nowszych Neon Sign Amber (2015), Escape Journey (2015) i Daisy Jealousy (2019). Tym razem na nasz rynek trafią trzy, luźno powiązane ze sobą historie, tworzące tak jakby serię: Jak usłyszeć miłość? (2014), Jak odczytać miłość? (2015) oraz dwutomowy Potwór obnażony (2015). Pierwszy z nich już możemy przeczytać, oficjalnie swoją premierę miała bowiem na Pyrkonie 2022. A wiecie, co to oznacza? Że możemy sprawdzić, jak dużo Tanaki było w tej wczesnej Tanace. A więc – do dzieła!

W gimnazjum Yumi miał kogoś, komu na nim zależało – kiedy jednak poszli do liceów, zgubił telefon, w którym miał zapisane wszystkie numery. W nowej szkole poznał Kennichiego – sympatycznego, wesołego, choć może ciut za bardzo wchodzącego w osobistą przestrzeń innych chłopaka. Tak się stało, że zostali parą. Niestety, czas nie obszedł się z nimi zbyt dobrze – stresy w pracy i narastająca frustracja sprawiła, że Ken zaczął wyładowywać się na Yumim. Z każdym tygodniem, każdym kolejnym problemem stawał się coraz bardziej agresywny i nieprzewidywalny, a jednak nasz bohater – pomimo siniaków, ran, a nawet oparzeń, nie zamierzał zrywać tej znajomości. Dlaczego? Przecież to żadne wielkie halo, jest facetem, nie kobietą – każdy kolejny cios zatem znosi, a potem szeroko się uśmiecha. Nawet ciotka, w której barze dorabiał, bagatelizowała sprawę, kwitując wszystko wymijającym odpowiednikiem „kto się czubi, ten się lubi”. Pewnego dnia ten niewielki bar odwiedza grupka magistrantów z pobliskiego uniwersytetu – a wśród nich nieśmiały, nie bardzo umiejący w komunikację z innymi Mayama. Chłopak, który dla Yumiego znaczył więcej, niż ten chciał kiedykolwiek to przed sobą przyznać. Ich ponowne spotkanie, późniejsze rozmowy i desperacko nieporadne szukanie okazji, by się zobaczyć, porozmawiać doprowadzą – powoli, jak efekt domina – do tego, że nasz główny bohater będzie musiał w końcu zrewidować swoje podejście do życia.

Yumi dużo się śmieje – właściwie każdą niekomfortową sytuację zbywa nieco zbyt szerokim uśmiechem, bagatelizując problem. Biorąc pod uwagę to, jak potoczył się jego związek z Kenem i w jaki sposób podchodzi do wielu innych, dotyczących jego samego kwestii, nie musimy nawet skończyć trzeciego roku studiów psychologii (tam się pojawiają zajęcia z diagnoz i psychiatrii często), aby rozpoznać mechanizm obronny. Śmiech, bez wątpienia, stał się dla naszego bohatera tarczą broniącą go przed zewnętrzną krzywdą, w tym przemocą ze strony kochanej osoby, jak również – przed samym sobą. To kolejna, głęboko zraniona postać w dorobku Tanaki, tym razem jednak na cierpienie Yumiego nie jest wynikiem jednego, konkretnego wydarzenia, a raczej sumą wszelkich społecznych sygnałów, dotyczących tego, jaki powinien być mężczyzna, a jaki nie. A przynajmniej takie wnioski możemy wyciągnąć w trakcie lektury – tej kwestii bowiem Tanaka bezpośrednio nie porusza. Stąd, między innymi, jego tendencja do destrukcyjnego na dłuższą metę trwania w związku z Kenem oraz odrzucania troski i współczucia Mayamy. Co ciekawe, te opory przed przyjęciem wsparcia ze strony drugiego z bohaterów, nie wynikają wcale z tego, że w przeciwieństwie do Yumiego nie jest szczególnie interpersonalnie ogarnięty – to wydaje się mu w ogóle nie przeszkadzać. Właściwie, w pewnym sensie, gdyby Mayama był jakąkolwiek inną osobą, koniec ich opowieści mógłby być zupełnie inny.

Pomimo wplecenia w historię problematycznej, żeby nie powiedzieć – trudnej tematyki przemocy w związku, Jak usłyszeć miłość? pozostaje zaskakująco spokojną mangą. Tanaka bardziej skupia się na procesach wewnętrznych Yumiego, początkowo dość ograniczonych, z czasem nabierających głębi i nieco refleksji oraz wglądu, jak również na jego spotkaniach z Mayamą – na tym, jak w zasadzie są dla niego ważne, chociaż we własnej głowie zbudował przeświadczenie, że Ken wystarczy mu do szczęścia. Zaskakujące, prawda? Nawet wątek przemocowego związku mangaka rozwiązała, nie uciekając się do zbytnio dramatycznych rozwiązań: osobą, która zauważa, że to nie może dłużej trwać, jest… Ken. To on zrywa ich znajomość, zdając sobie sprawę z tego, jak bardzo pogrążają się w toksycznym bagienku. Tak więc – brawa dla niego, nawet jeśli w tej historii jest złolem. Z jednej strony takie zakończenie pozostawia spory niedosyt, przy takim wzroście przemocy aż mamy ochotę, aby ten wątek dostał finał z przytupem, a oprawca odpowiednie manto. A z drugiej – ta prozaiczność zerwania nadaje całej scenie wspaniałego rysu normalności i codzienności. A poza tym fakt, że wynikło ono z decyzji Kena, w pewien sposób trochę go rehabilituje. Nie zmywa win, ale troszkę zyskuje w naszych oczach na tyle, że zaczynamy zastanawiać się, na ile toksyczna relacja z Yumim była efektem wielu czynników zewnętrznych oraz wewnętrznych, o jakich autorka nie zdecydowała się nam opowiedzieć. Tak, w tym miejscu ktoś siedzi i jęczy, ponieważ jej ciekawość nie została odpowiednio zaspokojona.

Generalnie rzecz ujmując, Jak usłyszeć miłość? czyta się szybko i płynnie, chociaż Tanaka gęsto posiłkuje się retrospekcjami, niezbyt długimi oraz w większości łatwymi do ustawienia w biografii bohaterów, choć niestety nie dotyczy to wszystkich. Na niekorzyść tej konkretnej mangi przemawia jednak coś innego – słabe budowanie odświeżonej relacji między Yumim i Mayamą. Te kilka spotkań, które pokazuje nam mangaka, mogłyby, owszem, ponownie rozpalić uczucia między bohaterami, ale niekoniecznie na tyle, aby doprowadzić do zaprezentowanego nam finału. Czegoś tu zdecydowanie brakowało, jakiejś bardziej wyrazistej chemii między oboma panami, tak przecież od siebie różnymi. Nawet jeśli łączyło ich coś więcej w przeszłości, to, według tego, co widzieliśmy w retrospekcjach, nie było to aż tak silne i wyraziste. Od strony przedstawienia emocjonalnej relacji dużo lepiej wypada wątek Kena i Yumiego. To niekoniecznie coś złego – zależnie od tego, który wątek nas bardziej zainteresuje, niekoniecznie dotyczącego któregokolwiek z dwóch, przedstawionych w mandze związków. Równie dobrze możemy zahaczyć uwagę na przemianie postawy oraz, wreszcie, odzyskanie kontaktu z własnymi pragnieniami, jakie przechodzi główny bohater tej mangi. To wyszło Tanace całkiem przyzwoicie.

Polskie wydanie pozostawia ciut do życzenia – teksty w niektórych dymkach nie zostały najlepiej wykadrowane, zamiast być na środku, został przesunięty zbyt mocno do wewnętrznej krawędzi. Edycyjnie coś ostatnio Kotori ma pecha – siódmy tom Złamanych skrzydeł miał z kolei za bardzo przesunięte do krawędzi strony bloki tekstu, przez co często wpadały pod gilotynę drukarską. Szkoda – w przypadku nowej Tanaki nie przeszkadza to w czytaniu, ale ta nierówność ciut wybija z lektury. Pozostaje mieć nadzieję, że to wypadki przy pracy.

Jak usłyszeć miłość? to przyjemna manga, niekoniecznie wyróżniająca się fabułą, rysunkiem czy sposobem opowiedzenia tej historii. Za to ma dość dobrze poprowadzony wątek przemocy w związku – widoczny, toksyczny, ale nie doprowadzony do miejsca, z którego nie ma już powrotu. Generalnie ma ona swoje mocne i słabe strony. Fankom prac Ogeretsu Tanaki powinna się spodobać, tym, co szukają czegoś uroczego i chwytającego za serce – niekoniecznie.

PS Próbowałam znaleźć informację, czy „Tanaka” jest nazwiskiem (jak sugeruje napis na polskiej okładce), czy imieniem (jak sugeruje zapis japoński) i wybieram opcję polskiego wydawcy, gdyż podejrzewam, że to specjalna zagrywka.


W skład serii wchodzą:

  1. Jak usłyszeć miłość?
  2. Jak odczytać miłość?
  3. Potwór obnażony

Plus dwa dōjinshi – Azami oraz Narrow – Place Collection.


Za tomik Jak usłyszeć miłość? bardzo dziękuję Wydawnictwu Kotori i mangastore.pl.


Metryczka

  • Liczba tomów: 1
  • Wydawca polski: Kotori
  • Data wydania polskiego: 06.2022
  • Tytuł japoński: 錆びた夜でも恋は囁く (Sabita yoru demo koi wo sasayaku)
  • Wydawca oryginalny: Shinshokan (Dear+)
  • Data wydania japońskiego: 2014
  • Demografia: josei
  • Gatunek: boys’ love

4 myśli w temacie “Ze strachu, że znowu znikniesz. „Jak usłyszeć miłość?” Ogeretsu Tanaki, recenzja mangi

  1. mantissa pisze:

    Problem z przesunięciem tekstu w dymkach to nie do końca błąd edycyjny. Jest tak celowo, ponieważ drukarnia przewiduje margines błedu 3 mm od spadu, tzn. może się zdarzyć, że tyle zostanie obcięte od brzegu strony. Aby być pewnym, że drukarnia nie utnie tekstów trzeba zostawiać z brzegów bloku kilka milimetrów, gdzie tekstów nie będzie. Jeżeli dotnie idealnie z wytycznymi, wszystko wygląda okej, ale czasami mimo to maszyny potrafią uciąć za wiele (stąd krawędź zaraz przy tekście), albo za mało (wtedy mamy dużo wolnego miejsca z brzgu kartki, na których teoretycznie mógłby być tekst).
    PS: 3 mm to może wydawać się mało ale w przypadku dużego pliku graficznego to całkiem sporo przestrzeni.

    Polubienie

    • Aninreh pisze:

      Zdaję sobie z tego sprawę, zwłaszcza przy dymkach znajdujących się tuż przy linii spadu i zazwyczaj tylko ciężko wzdycham na ciężką gilotynę. Tutaj w kilku miejscach to przesunięcie było jednak ciut za duże jak dla mnie. Ale w sumie lepiej, aby było więcej miejsca po prawej niż ucięte literki :D

      Polubienie

        • Aninreh pisze:

          Droga osobo, nie mam i w żadnym miejscu nie wyrażam pretensji do wydawcy. Zauważam fakt, że tekst jest przesunięty w dymku i dodaję kontekst, dla którego o tym piszę (7. tom ZS) i stwierdzam, że wydawca ma pecha, po prostu – jest on trochę bardziej widoczny, jeśli pod uwagę weźmie się właśnie ZS, gdzie drukarska gilotyna była z kolei nieco za bardzo entuzjastyczna w swojej pracy. Nie rwę szat, nie nawołuję do, sama nie wiem, do czego można by nawoływać w tym wypadku. Każdemu z naszych wydawców zdarzają się problemy z tomikami – a to drukarnia złożyła niedodrukowany arkusz albo dołożyła w gratisie po raz drugi połowę rozdziału. Tak po prostu jest i tyle.

          Polubienie

Skomentuj