Nieporozumienia to ich specjalność. „OMG! Mój kumpel z gry online okazał się moim potwornym szefem!!!” #2 Nmury

Jeśli tęskniłyście za historiami obudowanymi wokół nieporozumień, mających swoje korzenie w tym, że bohaterowie czy bohaterki po prostu nie otwierają buzi w odpowiednim momencie, by powiedzieć, co trzeba, to dłużej czekać nie musicie. Po bardzo długim czekaniu na czytelnicze półki trafił drugi tom OMG! Mój kumpel z gry online okazał się moim potwornym szefem!!! Nmury – mangi w zasadzie przeciętnej na każdym poziomie, ale miłej, łatwej i zaskakująco przyjemnie powolnej w rozwijaniu głównej opowieści.

Czytaj dalej

Takiej wygranej w grze online nikt się nie spodziewał, czyli czytamy „OMG! Mój kumpel z gry online okazał się moim potwornym szefem!!!” #1 Nmury

Kiedy głosowałyśmy i głosowaliśmy na najlepszą mangę BL wydana w Polsce w zeszłym roku, okazało się, że OMG! Mój kumpel z gry online okazał się moim potwornym szefem zdobyło wasze serduszka szturmem. Na pierwszy rzut oka nie prezentuje się ona jednak jakoś specjalnie interesująco – między innymi dlatego przy pierwszym podejściu odłożyłam ją po kilkunastu stronach. Po przeczytaniu całości, chyba wiem, co was tak zauroczyło w opowieści Nmury. Tej samej, która okazała się wcale nie być jednotomową przygodą z uroczymi i ciut nieogarniającymi kwestii romantycznych graczami.

Czytaj dalej

Jeszcze chwilę. „Sasaki i Miyano” #3–4, recenzja mangi

Jest pewna zaleta dłuższych serii, o jakiej rzadko się wspomina – sięgając po kolejne tomy, wiemy, czego możemy się spodziewać po samej historii, niezależnie od tego, co się w niej właściwie wydarzy. Każda następna część kontynuuje jakiś schemat, utrzymuje atmosferę, zwraca uwagę na podobne elementy opowieści. Po pierwszym tomie Heartstoppera wiemy, że autorka poświęci sporo przestrzeni zdrowiu psychicznemu oraz walce z własnymi demonami, jednocześnie budując między bohaterami głębokie relacje. W przypadku mangi Shou HARUSONO taką pewność mamy w kwestii tego, że będzie to miła, przyjemna opowieść o dwójce chłopaków, których powoli zaczyna łączyć coś więcej niż tylko zainteresowanie mangami boys’ love. I takie właśnie są dwa kolejne tomy Sasakiego i Miyano – wyważone, nieśpieszne, pełne poszanowania granic drugiej osoby.

Czytaj dalej

Podsumowanie: BL w 2022 roku

No dobrze, rok się skończył, wszyscy na około robią podsumowania, więc my też sobie takie zróbmy, bo czemóż by nie. Skoro i tak zbierałam wydania z zeszłego roku pod kątem plebiscytu „Najlepsza manga BL 2022 roku”, to czemu tego nie wykorzystać? Nawet zrobiłam wykresiki, jeśli nie chce wam się czytać tekstu!

Czytaj dalej

Gdy fundashi zaczyna żyć życiem bohaterów BL-ek. „Sasaki i Miyano” #1–2  Shou Harusono, recenzja mangi

Gdy wszyscy mówią ci, że coś jest urocze, wspaniałe i takie puchate, że aż ma się człowiek ochotę w tym wytarzać – to pewnie mają rację. No i rzeczywiście, Sasaki i Miyano od Shou HARUSONO sprawia, że człowiek odzyskuje wiarę w świat oraz ludzi, a na dodatek wszystko zaczyna wydawać się nieco bardziej znośne. A czasem to nawet pomyśli, że Momose i Hanako z Wotakoi Fujity miałyby dopiero używanie, gdyby znalazły się w tej samej przestrzeni co tytułowi bohaterowie tej mangi. Wiem, że ja bym miała – wy zapewne również.

Czytaj dalej

Topniejący śnieg zmienia się w wiosnę? „Kwiaty przykryte śniegiem” Kanny Kii

Jak na mangę, której nie mogłam się wręcz doczekać, zdecydowanie długo zajęło mi jej przeczytanie (czyt. położyłam ją na stosie i szybko przykryła się innymi). Czasem tak już jednak bywa (jak się kończą półki i trzeba skolonizować podłogę) – gorzej, gdy człowiek znajdzie po czasie taką mangunię, ucieszy, a tu klops, jednak nie było na co się tak cieszyć. Na szczęście w przypadku Kwiatów przykrytych śniegiem, wiedziałam, że czeka na mnie raczej miła, mądra, a przede wszystkim uroczo spokojna opowieść, Nieznajomy na plaży pokazał, jakiego typu historie snuje mangaka. Na dodatek jakościowa, w końcu w „Kono BL ga yabai!” wybrano ją 20. najlepszą mangą BL roku 2016, więc miało być dobrze. I wiecie co? Było.

Czytaj dalej

Nerdoza jak afrodyzjak. „Akihabara Fall in Love” Chiaki Kashimy

Najnowsze boys’ love od Studia JG jechało do mnie dwa razy – przez zupełny przypadek trafił mi się tomik z gratisem: przez błąd składu pół pierwszego rozdziału pojawił się w nim dwukrotnie. Jest w tym jakaś urocza ironia, że jak przystało na fankę mangi, koniecznie chciałam mieć w kolekcji tomik bez tej „wady” – nie, nie umknęło mi to, gdy pisałam reklamację. Nie ma chyba lepszego kontekstu dla Akihabara Fall in Love Chiaki KASHIMY niż ponowne uświadomienie sobie własnej nerdozy.

Czytaj dalej

Pokochanie to dopiero początek. „Nieznajomy na plaży” Kanna Kii

Są takie mangi boys’ love, które z jednej strony sprawiają, że są jednocześnie przesłodkie i wcale nie osadzone w krainie wielkiej szczęśliwości pełnej tęcz, obłoczków i szczeniaczków. To są takie spokojne opowieści, które czytamy tak dla nich samych, jak i po to, aby dowiedzieć się, jak dalej potoczą się losy bohaterów. Wśród nich znajduje się, między innymi, Nieznajomy na plaży Kanny KII, której bohaterowie, dla odmiany, nie zakochują się w sobie od pierwszego wejrzenia ani nie lądują w łóżku natychmiast po wyznaniu sobie miłości. Zresztą, przyjrzyjmy się tej mandze bliżej.

Czytaj dalej

Teraz to ja chcę na Islandię! „Szlakiem chmur na północny zachód” #1–3 Aki Irie

Pewnego pięknego dnia nauczę się, aby najpierw sprawdzić, czy naprawdę sięgam na półkę po skończoną serię mangową, którą nasz wydawca również całą nam przygotował. Gdyż, moi drodzy, argument, że „dawno nic nie przyszło z prenumeraty, to pewnie już koniec” w przypadku pewnego konkretnego polskiego wydawcy nic nie znaczy, niestety. Widzicie, sięgnęłam wreszcie po Szlakiem chmur na północny zachód Aki IRIE, mangę, którą przejrzałam jedynie w momencie, gdy pojawiła się opcja zamówienia prenumeraty – wyglądała ładnie, a opis był na tyle enigmatyczny, że wolałam się upewnić czy nie skończy się na tym, że oddam te tomy zaprzyjaźnionej bibliotece. No więc nie oddam i wychodzi na to, że jeszcze trochę będę musiała wytrzymać do pojawienia się tomu 4., a siły wyższe tylko wiedzą, jak długo do zakończenia tej historii.

Czytaj dalej

Kolejne wyzwania i niespodzianki – „Oblubienica czarnoksiężnika” #5–8 Kore Yamazaki

Ostatnio w końcu udało mi się przeczytać pożyczony ciąg dalszy Oblubienicy czarnoksiężnika, więc skoro napisałam, co myślę o pierwszych czterech, wypada również o kolejnych, prawda? Chociaż nie będzie to wcale takie łatwe – Kore Yamazaki zaczęła bowiem wykorzystywać jedno z popularniejszych rozwiązań w seriach: opisywać pojedyncze przygody swoich bohaterów, gdzieś w tle sugerując istnienie większego metaplotu znanego również jako „cel historii”. Przyznam, że średnio lubię ten zabieg, co znowu sprawia, że kolejne cztery tomy również podobały mi się nieco w kratkę.

Czytaj dalej